Nic więc dziwnego, że rano z chęcią wkroczyłam do kuchni (wkroczyłam to dużo powiedziane, raczej przeskoczyłam, bo pomysł zastawienia kuchni fotelami i ławą zadomowił się u nas na stałe. Przynajmniej do czasu, aż dzieci zrozumieją, że nie wolno znaczy "nie wolno", a nie "jak fajnie, że nie wolno").
Dzisiaj w roli głównej woda różana. Znana w kuchni orientalnej, wykorzystywana głównie do napojów, w Polsce kojarzona raczej z wodą toaletową, niż z kuchnią.
A szkoda, bo już jedna łyżka dodana do litra napoju nadaje mu ciekawy smak i aromat. Zrobiłam dziś więc napój, który trochę przypomina indyjskie lassi - tylko zamiast jogurtu dodałam mleko (zmiksowałam pół litra mleka, szklankę zimnej wody, banana, łyżkę cukru trzcinowego i łyżkę wody różanej). Najwięcej wypiła Zosia, która uwielbia mleczne koktajle (rozsmakowując się kiedyś w mango lassi, nauczyła się pić przez słomkę).

Gulab szarbet
Zimny napój różany
1,2 l wody
1 łyżeczka czerwonego barwnika spożywczego
1 łyżka wody różanej
Z podanych składników sporządzić syrop - cukier i wodę gotować na średnim ogniu, aż cukier zupełnie się rozpuści. Dodać wodę różaną i barwnik.
Do szklanki wlać 2 łyżki syropu, napełnić zimną wodą, podawać.
Radzę oczywiście drastycznie zmniejszyć proporcje - ponad litr sropu to stanowczo zbyt wiele:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz