19 gru 2008

Racuchy


Lubię racuchy. Ich rustykalność, porowatą strukturę, nieregularne kształty. Lubię obserwować, jak podczas smażenia szybko rosną, przerzucone na drugą stronę. Jak się rumienią. A nawet przypalają.

Lubię posypywać je cukrem pudrem. Słodycz spada na ciepłe placuszki, na talerz. Racuszek tylko przez chwilę jest otulony białym płaszczykiem; po chwili cukier znika, rozpuszczony przez ciepło placka. Gdy weźmiemy go do ręki, na talerzu pozostanie ślad. Ślad po racuszku.

Kiedy je dziś robiłam na kolację dla Zosi i Stasia, myślałam o kobietach z mojej rodziny, które smażyły je przede mną. Prawdopodobnie częściej drożdżowe, niż takie jak ja dziś... ale może też z truskawkami?:)


Racuchy z truskawkami
200 g mąki
3 jaja
2 łyżki cukru pudru
250 ml kefiru
200-300 g mrożonych truskawek
szczypta soli
olej do smażenia

Żółtka ubić z cukrem pudrem, dodać kefir, mąkę i sól. Wymieszać mikserem. Dodać pokrojone truskawki, wymieszać łyżką.

Białka ubić na sztywną pianę, dodać do ciasta, delikatnie wymieszać.

Smażyć na oleju z obu stron. Odsączyć na papierze kuchennym. Przed podaniem posypać cukrem pudrem. Jeść z zachwytem:)

1 komentarz:

Majana pisze...

Uwielbiam racuchy :) Moja babcia często je robiła. Wezme sobie Twoj przepis :) Pozdrówka.